SERCE CZY ROZUM?
Życie duchowe czy humanizm?
Tematy, które nieustannie wracają do mnie w różnych rozmowach, to:
* porównywanie się z innymi,
* przyjmowanie krytyki,
* ocenianie i krytyka innych.
Powyższe tematy dotyczą relacji między ludźmi, a w relacji z drugim człowiekiem możemy podążać drogą humanizmu lub drogą duchową, czyli prowadzić życie duchowe.
Czym różni się humanizm od życia duchowego? Oba dotyczą człowieczeństwa.
Zapytałam AI pytanie, czym jest humanizm, oto definicja:
“Słowo człowieczeństwo (humanitas) najlepiej oddaje esencję humanizmu, który stawia człowieka 🧑🤝🧑 w centrum zainteresowania, jego wartość, godność i możliwości rozwoju, będąc jednocześnie cechą przypisywaną istocie ludzkiej.”
Humanizm pragnie zrozumieć drugiego człowieka, patrzy na tego drugiego przez umysł, wiedzę. Wiem jak powinnam się zachować, wiem jak nie powinnam, ale nie wychodzi, nie potrafię.
Życie duchowe natomiast poszerza twoje serce, życie duchowe to wejście głębiej w siebie. Kontemplacja, przebywanie w ciszy i samotności właśnie poszerza nasze serce, a potem wracasz do ludzi i inaczej na nich patrzysz, nie musisz ich rozumieć. A ból krytyki? Może pomóc:
Czasem to, co robią inni, może zaboleć, ale właśnie wtedy ty wzrastasz.
Choć ich czyny mogą czasem ranić, to właśnie w tych chwilach dojrzewasz.
Słowa ich mogą niekiedy powodować ból, lecz jest to jednocześnie moment, w którym następuje twój rozwój.
Pięknie różnicę wyjaśnił Maksymilian Nawara:
“Humanizm nie jest cię w stanie wyzwolić z ego, a ego zawsze ma trudności z drugim człowiekiem, ego zawsze się obraża, zawsze chce być pierwsze.
A owoc Ducha: miłość, radość, spokój, cierpliwość, łagodność, opanowanie - to nie jest owoc ego. To jest owoc, który rodzi się z czegoś innego, dlatego konieczne jest prowadzenie życia duchowego, żeby to ego obumierało, aby rodził się nowy człowiek.
To poszerzone serce rodzi się na drodze samotności, wyciszenia, kontemplacji, a ta samotność sprawia, że człowiek staje się bardziej człowiekiem. A wszystko co się wydarza na tej drodze dzieje się po to, by człowiek był bardziej człowiekiem i poznał, że Bóg jest Bogiem”
Zgadzam się z tym - podążać drogą duchową do obumierania ego, aby poszerzyć swoje serce, które pomieści drugiego człowieka, takim jakim on jest, bez chęci rozumienia, tłumaczenia go lub zmieniania na siłę.
Ja jestem w drodze, ty jesteś w drodze i ten drugi “trudny” człowiek też jest w drodze.
Podążanie drogą rozwoju duchowego nie jest łatwe, nie można przejść jej szybko, nie ma po drodze celów do osiągnięcia. Jest to powolny i długotrwały proces. Ten proces nazywamy drogą duchową.
Humanizm stawia człowieka w centrum zainteresowania, życie duchowe stawia w centrum Boga. Gdy stawiam człowieka w centrum zainteresowania to zaczynam się z nim porównywać, albo krytykuję albo walczę z jego krytyką.
Którą drogę wybierasz?